Już ponad 2300 lat temu, grecki filozof Arystoteles twierdził, że człowiek jest istotą społeczną. Że musi żyć wśród innych ludzi i z nimi współpracować. Arystoteles zwrócił uwagę, że nasza świadomość i sposób bycia nie rozwija się samorzutnie, ale kształtuje się właśnie w relacjach z innymi ludźmi. To ich obserwujemy, ich naśladujemy, z nimi rozmawiamy, a przez to wszystko uczymy się odczuwania, myślenia i reagowania. Jednocześnie okazuje się, że wakacje od innych są nie tylko ubogacającym doświadczeniem, ale i czasami podstawową potrzebą.
Słowo samotność pochodzi od łacińskiego słowa „solitas” i oznacza brak towarzystwa. W psychologii jest to subiektywny, emocjonalny stan odczuwania izolacji społecznej i odcięcia się od innych. Stan ten może się pojawić, a następnie zaniknąć, gdy tylko zmieni się sytuacja życiowa. Może mieć związek z żalem, porzuceniem, izolacją, z wycofaniem się z jakiegoś miejsca. Niemniej bardzo często samotność wiąże się z wyborem. Czy zatem jest to samotność czy też bycie samemu?
SAM NIE OZNACZA SAMOTNY
Samotna osoba to taka, która nie tworzy stałej i bezpiecznej więzi z bliskimi. W jej życiu brakuje relacji opartej o zaufanie i akceptację. Brakuje wzajemnego wyczekiwania i wypatrywania powrotu drugiej osoby, za to pojawia się poczucie opuszczenia. I jest to bardzo dojmujące doświadczenie, gdyż bezpieczna i stała więź to – jak już zauważył Arystoteles – podstawowa potrzeba człowieka.
Jednakże czasami potrzebujemy pobyć sami. Bez towarzystwa innych ludzi. Sami ze sobą. To czas tylko dla siebie. Można wtedy pobyć ze swoimi myślami, fantazjami, marzeniami. Można pójść na spacer i zrealizować naturalną (i zdrową!) potrzebę autonomii. Niemniej taka samotność (a raczej bycie ze sobą), będzie wspierająca i rozwijająca jedynie wtedy, gdy łączą nas więzi z innymi ludźmi. Wtedy takie chwile będziemy doceniać i do nich dążyć. Jeśli brakuje nam tej bazy, jaką jest bezpieczna więź z innymi, to samotność staje się dotkliwa – rodzi pustkę i dyskomfort. Samotność dodaje nam skrzydeł jedynie wtedy, gdy mamy właśnie tę solidną bazę, jaką jest świadomość, iż „tuż za ścianą” jest ktoś, z kim w każdej chwili można się spotkać.
BYCIE SAM NA SAM ZE SOBĄ
Takiego stanu – bycia sam na sam ze sobą – trzeba się nauczyć. Trzeba się nauczyć słuchania siebie i bycia ze sobą, zamiast zagłuszania swoich myśli telewizorem, telefonem, powierzchownymi rozmowami. Taka nauka przebywania w ciszy jest trudna, ale bardzo potrzebna. Powinniśmy praktykować ją od najmłodszych lat, czyli uczyć już jej nasze dzieci. Niestety nierzadko bycie samemu ma złe konotacje. Jest kojarzone jako kara – „za karę będziesz siedzieć sama w pokoju”. Tymczasem warto wzbudzać w dzieciach pozytywne skojarzenia z byciem sam na sam ze sobą. Tylko wtedy będą lubiły własne towarzystwo. Tylko wtedy będą akceptowały siebie. Nie będą utożsamiać swojej wartości od tego czy ktoś z nimi jest, czy ktoś spędza z nimi czas, czy zwraca na nie uwagę. Dzieci powinny uczyć się jak być samym, nawet jeśli oznacza to nudę.
Z punktu widzenia psychologii nudzenie się jest bardzo potrzebne. Kiedy dziecko „się nudzi”, albo „nie ma co robić” to uruchamia swoją kreatywność i pomysłowość. Z kolei jeśli cały czas ma zapewnioną aktywność, to o ile rozwija różne kompetencje, to nie ma przestrzeni na poznanie samego siebie i swoich potrzeb. Gdyby nie przebywanie w samotności i poczucie nudy prawdopodobnie nie powstałoby wiele twórczych rzeczy. Jeśli dziecko nauczy się oswajać nudę, to w dorosłym życiu będzie umiało szukać oparcia w sobie, a nie tylko w innych ludziach. Będzie umiało podjąć autonomiczną decyzję, a w mniejszym stopniu będzie potrzebowało potwierdzania swojej wartości w oczach innych. Jeśli nie damy dziecku możliwości odseparowania się i nabycia umiejętności bycia samemu, to w dorosłym życiu będzie ono przejawiało strach przed przebywaniem w swoim własnym towarzystwie. Będzie przejawiało niedojrzałość – również w kontekście wyznaczania własnych granic i respektowania granic innych osób. Taka osoba w dorosłym życiu – wchodząc w bliskie relacje – będzie te relacje zawłaszczać w obawie przed byciem opuszczonym.
CO DAJE CZAS TYLKO ZE SOBĄ?
Korzyści z bycia sam na sam ze sobą jest wiele. Po pierwsze to oczyszczenie umysłu. Możliwość złapania dystansu do rzeczy, na które nie mamy wpływu. To możliwość zwolnienia. To czasami wypicie kawy bez pośpiechu albo zjedzenie śniadania będąc wsłuchanym w śpiew ptaków. Po drugie takie bycie ze sobą wzmacnia relację ze sobą samym (autorelację). Albowiem jest to możliwość spojrzenia w głąb siebie i zapytania siebie samego na co mam ochotę, co jest dla mnie ważne, co chcę zmienić. To taka chwila troski i uwagi dla siebie. Zaopiekowanie się sobą. Po trzecie, jak już wspomniałam wyżej, samotność wyzwala kreatywność. Wzmaga w nas umiejętność poszukiwania, odkrywania i działania. Wreszcie to świetna okazja, by wrócić do tego, co dla nas ważne, powrotu do marzeń i planów, które odłożyliśmy „na kiedyś”.
Agnieszka Antonowicz
psycholog