„Złość piękności szkodzi… poznasz głupiego po śmiechu jego… chłopaki nie płaczą… przecież nie ma co się smucić…”. Ileż to razy w dzieciństwie słyszeliśmy takie słowa? Nierzadko powodowały one, że już jako dzieci zaczynaliśmy tłumić emocje, pomijać je, wypierać. Doprowadzały do tego, że za wszelką cenę staraliśmy się być jedynie logiczni, racjonalni, opanowani. Tymczasem emocje pełnią niezwykle ważne funkcje w naszym życiu. Bez nich nie jesteśmy w stanie żyć pełnią życia, realizować marzeń, doceniać zdrowia i szczęścia. Gdyby nie złość nie wiedzielibyśmy, że nasze granice są przekraczane, a potrzeby pomijane. Smutek to reakcja na stratę, a wstyd pomaga zastanowić się czy dane działanie nie prowadzi nas na przykład do pychy bądź omnipotencji.
Emocje są bardzo ważnym sygnałem i pozwalają nam na orientację w środowisku. Są swego rodzaju drogowskazami, latarniami morskimi, które mówią nam o tym czego chcemy, a czego nie. Dają sygnał o tym, co dla nas istotne, a co mniej. To też narzędzie komunikowania się ze światem, gdyż dzięki nim sygnalizujemy innym nasze potrzeby, oczekiwania albo zagrożenie. Emocje mobilizują nas do działania, wyznaczają też kierunek naszej aktywności i podejmowanych decyzji. Stanowią też o naszej indywidualności. Dzięki nim możemy tworzyć wspólnoty, nawiązywać relacje. Pomagają rozwijać naszą duchowość i zachęcają do poszukiwania odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Pozwalają adaptować się do sytuacji, nierzadko uruchamiają automatyczną reakcję i stanowią pierwszą linię obrony. Zauważmy, że każdemu ważnemu wydarzeniu w naszym życiu towarzyszą emocje.
CZYM ZATEM SĄ EMOCJE?
Jest bardzo wiele definicji tego, czym są emocje. Trudno o jedną i klarowną. Słowo „emocje” pochodzi od łacińskiego e movere tj. „poruszać, w ruchu”. Tym samym część psychologów i psychiatrów uważa emocje za pewien stan pobudzenia, który mobilizuje nas do ekspresji i zmiany zachowania. Co ważne, większość definicji zakłada zgodnie, że aby mówić o doświadczaniu emocji istotnym jest, by to „poruszenie” było zarówno w sferze psychicznej, jak i fizjologicznej. To owocuje tym, że kiedy pojawia się emocja po niej następuje konkretna sekwencja – najpierw fizjologiczna reakcja ciała, potem myśl i wreszcie ekspresja czyli mimika (śmiech, płacz, grymas). Warto pamiętać, że sam stan fizjologiczny np. przyspieszony oddech czy szybsze bicie serca nie zawsze świadczy o pojawieniu się pierwotnie stanu emocjonalnego – przykładowo niepokoju. Albowiem, gdy ćwiczymy na siłowni również pojawiają się konkretne stany fizjologiczne, jednak nasza psychika nie postrzega tego jako sytuacji niebezpiecznej. Stąd też o sekwencji emocjonalnej mówimy, gdy zaczyna się ona w naszej sferze psychicznej, a dopiero potem następuje somatyczna reakcja organizmu. Psychologowie wyróżniają cztery podstawowe emocje: radość, smutek, strach i złość. Ale de facto są one jedynie bazą dla całego wachlarza uczuć – nadziei, wzruszenia, bezradności, współczucia czy wściekłości. Co ważne – emocje są krótkotrwałe i tak, jak szybko się pojawiają w odpowiedzi na jakąś sytuację, tak równie szybko mogą się wyciszyć i wówczas dają przestrzeń dla racjonalnego i logicznego myślenia.
EMOCJE – DOBRE I ZŁE?
Nierzadko mamy tendencję do wartościowania emocji. Dobre i pozytywne to radość, podniecenie, zadowolenie, entuzjazm. Złe i negatywne to smutek, złość, wstyd, strach. Tymczasem, jak wspominałam na początku, każda emocja ma swoją regulacyjną i informacyjną funkcję. A zatem każda emocja jest potrzebna i „dobra”. Każda winna być przez nas usłyszana i dopuszczona do głosu. Nazywanie emocji złą czy negatywną rodzi wrażenie, że powinniśmy się jej jak najszybciej pozbyć i że nie powinna ona w nas powstawać. Nic bardziej błędnego. Taka emocja i tak powstanie, a tłumiona – będzie szukać ujścia w objawach somatycznych (bólach głowy, napięciu mięśniowym, wzroście ciśnienia). Dlatego – jeśli już chcemy w jakiś sposób klasyfikować emocje – to zdecydowanie lepiej mówić o tym, że niektóre emocje są przyjemne a inne nie. Taki podział motywuje nas do analizy tego, co się dzieje, do podjęcia decyzji i do działania. Uczucia przyjemne będą zachęcać nas do utrzymania danej aktywności, danej relacji czy do trwania w konkretnym wydarzeniu. Emocje nieprzyjemne będą mobilizować do zmiany otoczenia, do zastanowienia się nad tym, co i jak możemy zrobić inaczej. Będą nas chronić, będą dawać sygnał, że dane okoliczności są dla nas zagrażające albo szkodliwe.
Co ważne, doświadczanie emocji nie jest oznaką słabości, ale dojrzałości. Dorosły, dojrzały osobowościowo człowiek w pełni akceptuje fakt, że pojawia się u niego cały wachlarz emocji i nie próbuje ich wycinać czy zagłuszać, ale słucha ich, traktuje jak drogowskaz i na ich podstawie potrafi wyciągać wnioski i podejmować działania. Takie odczuwanie i kontakt z naszymi emocjami, umiejętność ich nazywania i wykorzystania nazywamy dojrzałością emocjonalną.
KONTROLA EMOCJI CZY REAKCJI?
Jako że emocja jest wewnętrzną, często automatyczną odpowiedzią na to, czego doświadczamy trudno zrealizować postulać „kontrolowania emocji”. Po pierwsze trudno na tyle zobojętnić i uodpornić nasz organizm, by nie reagował na otaczające nas sytuacje. A po drugie – jak wskazałam wyżej – byłoby to niewłaściwe dla naszego organizmu, gdyż emocje mają funkcję informacyjną i regulacyjną. Niemniej zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja jeśli chodzi o reakcje emocjonalne czyli jakie działania podejmujemy na bazie pojawiającej się emocji. Nie mamy wpływu na to, jaka emocja w nas się pojawi, ale mamy wpływ co z nią dalej zrobimy. To już od nas zależy, czy reakcją na złość będą wyzwiska, niszczenie przedmiotów bądź inna forma agresji czy też będziemy starali się o tej złości powiedzieć i jednocześnie wyjaśnić dlaczego dana sytuacja wywołała w nas taki stan emocjonalny. Smutek czy bezradność też możemy wyrażać na różne sposoby np. poprzez płacz. I zapewne to czy sobie na ten płacz pozwolimy zależy od tego gdzie się znajdujemy, kto jest obok nas albo na ile czujemy się akcpetowani. Ale to czy z naszych oczu popłyną łzy czy np. czasowo zamilkniemy jest już wyborem i kontrolą samej reakcji, a nie tłumieniem i wypieraniem samego smutku.
Jak zatem wzmacniać swoją dojrzałość emocjonalną? Zacznijmy od drugiej strony. Jest kilka mechanizmów, które nie są dojrzałe. Jednym z nich jest przenoszenie agresji. Polega on na tym, że kiedy pojawia się w nas np. złość to kierujemy ją w stronę obiektu bardziej „bezpiecznego” i na nim ją wyładowujemy. Na przykład złości nas szef w pracy, ale na ujście tej złości pozwalamy sobie względem bliskich w domu – dziecka, współmałżonka. Innym mechanizmem jest nadreaktywność. Gdy tłumimy emocje i nie analizujemy ich na bieżąco, to nasza wrażliwość staje się większa. Łatwiej nas urazić czymś, co w normalnych warunkach byłoby całkiem neutralne. Wreszcie mechanizm nieadekwatności reakcji. Dzieje się tak wtedy, gdy reagujemy np. płaczem albo wybuchem np. na prośbę o kawę. To może wynikać z tego, że na co dzień czujemy się wykorzystywani w innych obszarach i nie stawiamy granic i potem zwyczajna prośba jest dla nas potwierdzeniem tego przekonania o nas samych.
A zatem tym, co wskazuje na naszą dojrzałość emocjonalną jest umiejetność wybierania i decydowania o tym, w jaki sposób wyrazimy swoją emocję. Pierwszym dojrzałym mechanizmem jest nazywanie emocji – „czuję się… odczuwam… jest mi…” . Kiedy werbalizujemy nasze emocje z jednej strony dajemy im ujście i pozwalamy im pełnić ich ważne funkcje, a z drugiej mamy czas na wybór rekacji adekwatnej do sytuacji. Po drugie – oprócz nazwania emocji – ważnym jest by nazwać przyczynę, a więc spojrzeć na kontekst sytuacyjny i spróbować dostrzec skąd taka emocja się wzięła. A więc „czuję się… + ponieważ…”. Wreszcie, kiedy pojawiają się w nas emocje zawsze możemy dać sobie czas zanim wybierzemy i uruchomimy reakcję. To takie słynne „policzenie do 10”. Bo o ile emocja po chwili ustąpi albo się zmieni, o tyle reakcja zostanie i wywoła różnego rodzaju skutki np. pomiędzy mną i moimi bliskimi. Tym samym kiedy czujemy, że ogarnia nas np. złość albo bezradność warto odejść, wyciszyć się, dać sobie czas i dopiero wówczas wrócić do rozmowy czy podejmowania kolejnych decyzji. Taka codzienna praktyka pracy z własnymi emocjami i reakcjami zaowocuje tym, że z czasem będziemy jeszcze bardziej świadomie je rozpoznawać, nazywać i wybierać reakcje, które są konstruktywne dla nas i naszego otoczenia.