Za kilkanaście dni – 23 lutego – obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją. Jego celem jest upowszechnianie wiedzy na temat zaburzeń afektywnych (emocjonalnych), w tym depresyjnych. Wedle Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) depresja jest czwartą najpoważniejszą chorobą na świecie i jedną z głównych przyczyn samobójstw. Aktualnie na całym świecie na depresję choruje około 350 milionów osób. W Polsce – wedle szacunków – jest to około 4 milionów osób. Dlatego też tak ważnym jest, by zrozumieć czym jest depresja, jakie są jej oblicza i jak można ją leczyć. Być może świadomość tego, czym jest ta choroba pomoże zmniejszyć jej stygmatyzację i zachęci niektórych do szukania pomocy.

DEPRESJA TO CHOROBA
Depresja to choroba – jak każda inna. Jak cukrzyca, nadciśnienie, jak nowotwór. Choroba jest związana z nieprawidłowym funkcjonowaniem neuroprzekaźników w mózgu (m.in. serotoniny, dopaminy). Nie jest więc oznaką słabości bądź tego, że sobie nie radzimy w życiu. I tak jak każda inna choroba może dotknąć osoby w każdym wieku, niezależnie od płci, wykształcenia czy statusu społecznego. Jej podłoże jest różnego rodzaju. Może być to podłoże endogenne (biologiczne) czyli związane z czynnikami genetycznymi. Wyróżnia się również depresję egzogenną tj. związaną z obciążeniem chorobami somatycznymi, a co za tym idzie z przyjmowaniem z ich powodu leków, które czasami działają depresjogennie. Na ten typ depresji wpływać może również uzależnienie od leków uspokajających bądź nasennych, nadużywanie alkoholu czy narkotyków. Trzecim typem depresji jest depresja psychogenna. O takiej mówimy wtedy, gdy zostaje wywołana sytuacjami z naszego życia – duża zmiana, trudne wydarzenia, bolesna strata. Depresję można, a nawet należy leczyć. I wbrew opinii, która wciąż jeszcze funkcjonuje w naszym społeczeństwie, nie wystarczy „wziąć się w garść” albo „pójść na spacer i z kimś pogadać”. Depresja to choroba, a chorób nie leczymy czekoladą i bieganiem. Oczywiście – słodycze czy sport – podnoszą poziom endorfin (hormonów szczęścia) i pomagają, kiedy mamy obniżony nastrój, gdy jesteśmy smutni. Tymczasem depresja nie ogranicza się do – całkowicie naturalnej w naszym życiu emocji – jaką jest smutek. Depresja to znacznie szersze spectrum objawów – niektóre z nich nie są nawet dostrzegalne bądź nie kojarzą się nam bezpośrednio z depresją.

DEPRESJA CZYLI… SMUTEK?

Nie każdy smutek to depresja i nie każda depresja to smutek. Czym zatem się różnią? Smutek, jak wspomniałam wyżej, jest naturalną dla naszego organizmu emocjonalną reakcją na sytuacje w naszym życiu. Każdego dnia spotykają nas w życiu różne, niespodziewane, czasami mało przyjemne, sytuacje – kłopoty w pracy, kłótnia z bliską osobą lub po prostu gorszy dzień. I zazwyczaj mamy swoje sprawdzone metody, by tego chwilowego przygnębienia się pozbyć. Po pewnym czasie wszystko wraca do normy. Smutek jest emocją – która przychodzi i po pewnym (najczęściej krótkim) czasie mija. Tym samym fakt, że jesteśmy smutni nie oznacza jeszcze, że cierpimy na depresję. Mało tego – są sytuacje, gdy taki smutek może być nawet długotrwały. Tak jest w przypadku reakcji żałoby. Żałoba trwa na ogół kilka miesięcy – najczęściej około pół roku. Czasami mówi się o roku – dopóki bez tej bliskiej osoby nie przeżyjemy świąt czy wspólnych rocznic. Smutek w żałobie – nawet jeśli trwa rok – wciąż nie musi oznaczać depresji. 

Kiedy zatem mówimy o chorobie? Po pierwsze wtedy, gdy smutek staje się nieadekwatny do przyczyny. Po drugie, gdy złe samopoczucie zaczyna utrudniać codzienne funkcjonowanie. Wreszcie – kiedy zaczynają mu towarzyszyć objawy, takie jak zmęczenie, brak apetytu, zaburzenia snu, spadek zainteresowań, anhedonia (brak odczuwania radości i przyjemności), izolowanie się od znajomych i bliskich, problemy z pamięcią i koncentracją, odczuwanie niepokoju i napięcia, poczucie winy, zaburzone poczucie własnej wartości, a nawet myśli rezygnacyjne i samobójcze. Mówi się, że osobom chorym na depresję towarzyszą trzy BEZ-y: bezsilność, bezradność i beznadzieja. Jeśli powyższe objawy występują powyżej 3-4 tygodni, powinno nas to skłonić do wizyty u psychiatry. Ponadto, jeśli objawy te trwają krócej (3-4 dni), niemniej są nawracające i cykliczne, to również wskazana jest konsultacja z lekarzem.

LECZENIE
Jego celem jest ustąpienie objawów i przywrócenie funkcjonowania na poziomie sprzed choroby, jak również zapobieganie nawrotom. Pierwszą metodą leczenia depresji jest farmakologia. Stosuje się tutaj leki, które mają na celu zwiększenie stężenie neuroprzekaźników (m.in. serotoniny czy dopaminy), co poprawia stan zdrowia chorego – między innymi podnosi jego aktywność, poprawia nastrój, reguluje sen i apetyt. Badania wskazują, że u ponad 70% pacjentów farmakologia daje zdecydowaną poprawę już po pierwszej kuracji. W sytuacji braku widocznej poprawy lekarz może podjąć decyzję o zmianie leków. Zdarza się, że w sytuacjach bardzo ciężkich wymagana jest hospitalizacja, aby móc wspierać i obserwować chorego cały czas. Leki antydepresyjne nie uzależniają, dlatego można je stosować dłuższy czas, a ich odstawienie powinno być ustalone z lekarzem. Niemniej farmakologia to dopiero pierwszy krok w kierunku wyleczenia choroby. Kolejnym jest psychoterapia. Niestety niektórzy pacjenci – zadowoleni z efektów, jakie przyniosły im leki psychotropowe – uważają, że pokonali chorobę i nie podejmują dalszej terapii. Tymczasem psychoterapia jest konieczna, aby w długofalowej perspektywie zrozumieć przyczyny, które były odpowiedzialne za pojawienie się depresji. Psychoterapia pomaga przeanalizować utrwalone, destrukcyjne schematy zachowań i ma na celu nauczyć pacjenta zachowań alternatywnych. Dlatego też leczenie depresji jest procesem długotrwałym.

Agnieszka Antonowicz
psycholog

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *